Coroczny ból tyłka o Powstanie.
Siema. Co roku mam ogromny ból dupska o to jak Warszawa traktuje resztę kraju.
106 lat temu doszło do powstania Wielkopolskiego (+Pomorskie) - chyba najlepiej zorganizowanego w historii naszego kraju. Od strony wojskowej/organizacyjnej była to poezja. Szybki dostęp do informacji, rychła mobilizacja, przejęcie uzbrojenia, kooperacja z cywilami, nawet w efekcie przejęcia Ławicy założenie Polskich Sił Powietrznych.
Tymczasem nie słyszałem w telewizji o tym NIC. Może faktycznie nie czekałem na jakieś wydanie wiadomości by usłyszeć 3-sekundową wspominkę czy coś, ale raz po raz leci u mnie Polsat News albo TVN - nic, nigdzie.
Tymczasem gdy dochodzi do obchodów Powstania Warszawskiego które (nie dyskutuję o słuszności) jak wiadomo skończyło się jedną ogromną katastrofą chyba w każdym względzie poza sentymentem - trąbione jest cały lipiec, milion filmów dokumentalnych, politycy pytani są o to w pierwszej kolejności, na cały kraj wyją syreny i palą się race, aktywiści i publicyści nie nadążają z darciem japy 1944!!!!
Dlaczego nie możemy chociaż trochę uczcić czegoś co nam się naprawdę dobrze udało? Chociaż 5min, drobne obchody, małe orędzie kogoś z rządu (dobra, znalazłem gdzieś na marginesie że Kosiniak coś powiedział) albo głowy państwa gdzieś za kiblem.
(Tzn. ja wiem dlaczego, tradycja olewania tego ma tradycję sięgającą jeszcze Piłsudskiego, ale no kurde...)